www.riddle.bee.pl

Pyśka

od kiedy Hermiona jest ruda??? ;P praca domowa dla was.. przeczytac po raz kolejny ktorys z tomow HP najlepiej pierwszy bo tam najwiecej opisow jest ;P
.......................................................................................................................
Udalo mi sie ujsc z życiem.. jak to sie stalo...
a pamietam... to dzieki gajowemu.. Hagridowi? tak.. chyba dzieki mu uszlam z zyciem przed centaurami...
O.. ktos sie pluska w stawie.. zaraz jak im bombe zrobie to pol stawu wyplynie Very Happy

Isabell Eisbergn

Isa zauważyła dwójkę pływającą w jeziorku i Granger, którą obrzuciła wzrokiem opryskliwym (no bo to jej rywalka w nauce xD wróg!! xD)
- Oj twoja praca - uśmiechnęła się Isa chłodno i spojżała na dwójkę Ślizgonów
- Wiecie, że lepiej tu nie pływać? ^^' - zapytała drapiąc się zdezorientowana w głowę

Qnio

Wystawilem glowe ponad wode...
-My nie plywamy, my sie topimy! - krzyknalem. Amelia prychnela...
Ale zaczelo robic sie chlodno. Wylazlem wiec na brzeg, niosac Amelie, rozchichotana niemilosiernie...
Na brzegu otrzasnalem sie z nadmiaru wody, wycisnalem ciuchy, ochlapujac wszystkich stojacych wokol - Granger, niska urocza dziewczyne stojaca obok, ktorej wczesniej nie widzialem i idaca w nasza strone od chatki Hagrida Pyske...

Pyśka

- leh.. - otrzepalam sie jak pies- Amelia nie brechtaj sie tak, bo Ci stringi spadna.. Kim jestes? - spyatalam jakies tam Gryfonicy - a z reszta,- machnelam na nia reka - ... nvm musze komus odplacic to ze mokra jestem
Zlapalam Paula za koszule, wciagnelam sila do wody, napelnilam usta woda i plunelam nia na jego wode.. po chwili wyszlam..
- brrr zimno

Qnio

Po raz kolejny w ciagu kilku minut wyszedlem caly mokry z jeziora, ale tym razem sie nie otrzepywalem...
Jedynia sciagnalem nadmiar ubran i wykrecilem nadmiar wody...

-Naprawde zimno, brrr... - machnalem rozdzka, odganiajac nadmiar chmur z nieba...
Wyszlo slonce...

Pyśka

- Slonce fuj.. - machnelam rozdzka a chmurki ponownie pojawily sie zaslaniajac slonce - sprobuj je ponownie odgarnac a dam Ci taki lomot ze popamietasz mnie do konca zycia...- pokazalam mu swoje chwalebne kly- brr.. nadal zimno.. .Co sie Granger tak gapisz??
- Nie wolno wam tak naruszac prawa przyrody - pisnela swoim bardzo altowym glosikiem- To niedozwolone!!! Wszystko powiem profesor McGonagall!!!! - podnioslam tylko brew i wybuchlam glosnym smiechem

Qnio

-Slonce jest fanny... - mowiac to machnalem znowu rozdzka, tym razem jednak sprowadzajac cieply wiatr...
Granger zaczela bluzgac costam o przyrodzie znowu, po czym dostala w twarz zolwiem, ktory nie wiem skad sie tam wzial...

Pyśka

Poczulam jak wiatr zaczyna mnie podnosic.. w ogole wszyscy dookola zaczeli.. hmmm fruwac???
- HUHU!!!!!!!!!!!!! ale fajnie!!!!!!!!!!!-krzyknelam, kiedy wiatr podniosl mnie i zaczelam wirowac ;P
Granger miedzyczasie zlapala sie jakiegos krzuna i piszczala:
- ANI MOWILAM?! ANI MOWILAM!? WSZYSCY ZGNIEMY!!!!!!!!!! - rozplakala sie

Qnio

-Puszcaj krzaka baranie! Diffindo! - krzyknalem, odcinajac krzaka od ziemi. Granger poleeeeeciaaaaalaaaa, hen, daleko...

A tymczasem wiatr na tyle wzmogl na sile, ze podniosl z ziemi i moje kilogramy...Powoli...nisko...Rzucajac prosto w wierzbe bijaca...

Pyśka

Amelia byla cos niezadowlona.. podwijalo jej spodniczke Very Happy

Loj biedny Paul.. nie mge na to patrzec.. - pomyslalam.. ale dalej sie gapilam bo bylam szczerze ciekawa jak wierzba moze rozszarpac czlowieka.. tego jescze nie widzialam Very Happy

- O kurde! - krzyknelam kiedy nad mna przelecial jakis parowiec... a pod mna muczaca krowa Molly.. loj mamy przechalane.. Dyrcio idzie.. Sad

koniec zabawy..

Qnio

A ja sie przykleilem do pnia wierzby, gdzie nie mogly dosiegnac mnie jej galezie...

Jednakowoz przyszedl Dumbledore, krzyknal cos, wiatr zamarl, chury sie rozwialy, odpadlem od wierzby, wszyscy spadli na ziemie...

-Wy wszyscy pojdziecie za mna...

Pyśka

- aaaaaaaaa moj nos! - krzyknela Grangerowa
Ja mialam wiecej szczescia.. spadlam na plecy i tylko na chwile zabralo mi dech w piersiach.. zemdlilo mnie troche..
A wiec w korowodzie: Ja, Amelia, Granger, Izabell (wkoncu dowiedzialam sie jak ma na imie) i Paul, weszlismy do gabinetu Dyrektora cali pobijani...
- No to niech mi sie ktos z tego wytlumaczy....

Qnio

Taa, ktos...tylko czemu tym kims jestem ja?
-Widzisz dyrku, bo jest taka sprawa...
Zaczalem sciemniac...
-Wiec po tym wyskoczyly z jeziora trytony i zaczyly kminic swoja magie i...

-Juz suie zamknij Wentzl, nie chce cie sluchac - powiedzial dyrektor... -idzcie do dormitoriow, bo dzialacie mi na nerwy...

Pyśka

- ale profesorze!- pisnela Granger... - to nie bylo tak...
- Zamknij sie.. - nadepnelam ja na stope- masz zlamany nos idz do pielegniarki..
Wyszlismy.
- Co sie gapisz Himera? - ryknelam na jeden z dwoch posagow
- Co sie gapisz bachor? - odpowiedziala mi
- Do mnie mowisz? Do mnie? - tak... potrzebowalam teraz zadymki , wyciagnelam kly.. i rzucilam sie na nia..
- AUAAAAAAAAAAAA

Amy Zhaotrise Riddle

wielce obrazona wlokalm sie za Paulem
-i widzisz to wszystko znowu Twoja wina (to ze spodniczek nie bylo taz Twoja Razz

)-warczalam mu nad uchem